HOLLYWOOD MAMA
Czy wyobrażacie sobie jak to jest drżeć o zdrowie własnej mamy bardziej niż o swoje? Każdego dnia tkwić w niepewności, która nie daje Ci przełknąć najmniejszego kęsa jedzenia, bądź przeciwnie, każe Ci zajadać się śmieciowym jedzeniem na śmierć?
Jak to może być, kiedy niemal każdego dnia jakiś drobiazg wyprowadza Cię z równowagi, bo ciągle drżysz o kogoś jak młode liście brzozy targana wiosennym wiatrem. Jak to jest bać się o swoją mamę? Bać się o najpotężniejszego gwaranta Twojej egzystencji, podstawowego budulca Twojego poczucia bezpieczeństwa, i jeszcze wiele innych naj naj naj. Jak to jest bać się każdego dnia o swoją Największą Miłość? Czy można tak żyć? Czy dziecko może w takich warunkach normalnie żyć? Czy może w takich warunkach dojrzeć?
Pamiętam z czasów dzieciństwa kiedy mama zemdlała na przystanku autobusowym i upadając upuściła skórzaną torebkę. Miałam wtedy może trzy a może pięć lat. Pamiętam moje przerażenie. Nie o to, że zostałam sama, bez opieki, ale o to, że mamie się coś stało i trzeba jej wziąć torebkę, żeby nie wpadła pod autobus. Pamiętam mój strach, strach o mamę. Nie bałam się o siebie, małe kilkuletnie stworzenie w obcej miejscowości, na jakimś przystanku, wśród obcych ludzi, ale o mamę. Dobrzy ludzie zanieśli mamę i mnie do autobusu, mnie kurczowo ściskającą jej torbę, i dowieźli do domu. Potem jak jeszcze przez wiele dni obserwowałam mamę, pilnowałam żeby nic jej się nie stało. No i ten STRACH, ten strach pamiętam po dziś dzień.
Lucky me. Ava Sambora ma to zapewne dzień w dzień. Piękna młoda gwiazdka Hollywood, ma w domu mateczkę, która albo jest znowu w areszcie, albo na odwyku, albo siedzi na sofie z kieliszkiem i bronią w ręku. Heather Locklear, bo to o niej mowa, aktorką może i jest dobrą, ale jaką jest mamą? Czy rekompensowanie dziecku pijackich wybryków markowymi ciuchami ma jakieś znaczenie? Czy Ava ma lepsze dzieciństwo w Hollywoodzie niż miałaby na warszawskiej Pradze? Czy patologia jedno ma imię? No cóż powiem tylko, że nie zazdroszczę.
Mam taką smutną refleksję, że niezależnie od tego czy ta mama narkomanka mieszka w willi na wzgórzach czy w warszawskim M2, to jest ciągle tą sama osobą o którą Ava, Ania czy Amelka drżą z każdym dniem bardziej, którą kładą do łóżka z nadzieją, że obudzi się trzeźwa, i której rano szykują śniadanie. Ukochana, choć pijana. Myślę też, że Ava z Hollywood i Ania z Pragi to również jedna i ta sama osoba, której wirtualne zbytki tego świata nie wynagrodzą utraconego dzieciństwa, wylanych łez, i utraconego czasu. Czasu spędzonego na pozornie nic nie robieniu; wyglądaniu przez okno kiedy mama wreszcie przyjdzie, nasłuchiwaniu przy drzwiach w jakim jest nastroju, pilnowaniu przy łóżku żeby tylko się w nocy nie zachłysnęła wymiocinami.
Brzmi znajomo? Dla niektórych to science fiction, dla innych codzienność.
W której grupie jesteś Ty?Jeśli masz szczęście być w tej pierwszej, to może czas podziękować mamie, Bogu i zrządzeniom losu, że nie urodziłeś się ani w tym polskim ani w tym amerykańskim Hollywood.
29.06.2018 Dama na Wsi