EPIZOD 2 – 17:45 W POCIĄGU F
z cyklu Nowojoroczne Retrospektywy
17:45
17:45 i tłoczno i gorąco, a ludzie w tych płaszczach od Armaniego, i w tych z przeceny, w buciorach i sandałkach od Pigalla, a zwłaszcza w sandałkach i w rękawiczkach i w fistaszkach fatałaszkach i tłoczą się w wagonie jakby coś ich miało spotkać po drugiej stronie tuby. Jakby dziecko czekało na obiad albo mąż na zupę, albo ona na kwiaty, a przeważnie nic tam nie czeka na te buciki z Pigalla tylko mały one bedroom apartment, albo studio nawet i może kot, ale to już sąsiada bo tak samemu kota…za dużo kłopotu…
I ja tak siedzę i wsadziłam tyłek pomiędzy tego pana w wielkim płaszczu a tą panią nijaka taką, że już nawet nie wiem w czym ona była i czy to była pani czy może pan. I tak siedzę i patrzę na te fatałaszki od Armaniego i te tańsze z Zary i te zupełnie niewiadomo skąd a i tak wiadomo, że wszystkie z Chin i tak myślę i nie myślę i czekam i nie czekam a obok ten Pan w płaszczu długim beżowym, z zegarkiem na ręku, co to nie wiem czy Rolex czy Rolex z Chinatown a może w ogóle inne gówno, ale ja nie wiem bo się na zegarkach nie znam. Tyle widzę, że zegarek duży i płaszcz długi i beżowy, znaczy pan biznesmen z pracy wraca, choć pewnie średnio mu się w pracy powodzi bo tak już przed osiemnastą w metrze? Znaczy, że wyszedł równo o piątej albo niewiele później. Nadgodzin nie robi i metrem wraca, czyli na samochód go nie stać a na szofera tym bardziej… Znaczy urzędnik raczej, albo jakiś przedstawiciel handlowy, bo smutną ma minę, jak taki co od dwudziestu lat próbuje coś sprzedać. A krawat…. o cholera a krawat ma za pięć dolarów!!! Wiem bo sama kupiłam na ulicznym straganie, a jak kupisz więcej jak dwa to nawet za cztery ci sprzedadzą!!! Nagle poczułam się niezmiernie głupio, bo czy on wie, że ja wiem, że on ma krawat za pięć dolarów? I czy powinnam mu o tym powiedzieć? Bo z drugiej strony jak ja wiem to i ktoś inny może zauważyć, a może on wolałby żeby już nikt tego nie zauważał, może moim obywatelskim, tudzież społeczno-socjalno-kulturowym obowiązkiem jest zwrócenie mu uwagi, że ja wiem…Pan w wielkim beżowym płaszczu chyba jednak nie zauważył mojej zakłopotanej miny i wyjął kartkę „wskazówki do Jane”.. a na niej napisane jakim pociągiem dojechać, gdzie się przesiadać i jak dojść, i ze dalej to już łatwo – „Love Jane”.
Aha czyli pan nie dość, że podstarzały przedstawiciel handlowy to i w życiu prywatnym też mu się jak dotąd nie ułożyło. No a teraz taka ważna randka, zegarek rolex nie rolex, ręce spocone i ten krawat za pięć dolarów! Cholera może jednak powinnam mu o tym powiedzieć. Przecież jak Jane wie to co ja wiem i zobaczy, że to ten krawat z Dolnego Manhatanu, to wszystkie jej nadzieje na spokojną starość u boku majętnego pana z klasy średniej szlag trafi, a co gorsza mój kolega z metra znowu skazany będzie na to samo poczucie samotności i bezcelowości w pociągu F o każdej 17:45 z wyjątkiem sobót i niedziel, chyba że się bardziej przyłoży do pracy i zacznie wyrabiać jakieś weekendowe nadgodziny. To wtedy samotny będzie w o każdej 17:45 każdego dnia tygodnia i zawsze w pociągu F….
Zrobiło mi się jakoś smutno bo ten pan beżowy to mógłby mieć domek z garażem, jakby go pierwsza żona nie obskubała, i wygodną i ciepłą posadkę a skoro już nie ma ale się stara i szuka to czemu do cholery musi zakładać krawat za pięć dolarów na taką ważna randkę??? I czemu do cholery nikt mu nie chce o tym powiedzieć!!! Przecież wszyscy to widzą i pewnie nawet ta pani nijaka co to może pani a może pan, wiec czemu taki niewdzięczny obowiązek ma spadać na mnie imigrantkę bez papierów, która mówi z akcentem. Poczułam znowu jaki ten świat jest niesprawiedliwy i jak łatwo idzie przymykać oczy na ludzką krzywdę, i z poczuciem bezradności obserwowałam jak pan wysiadł na kolejnej stacji w drodze do ukochanej Jane.
A ja zostałam w wagonie ludzi hipokrytów w fistaszkach fatałaszkach, torebkach od pięcio dolarowego Gucciego i mieszaniny euroazjatyckich dialektów. Niektórzy nawet udawali, że nie zauważyli ze pan w beżowym miał krawat za pięć dolarów, taka zbiorowa znieczulica społeczna tej hołoty w ciuchach od mniej i bardziej oryginalnych designerow. Ehh życie…..
17:50… przesiadka..
05.01.2017 Dama na Wsi