EPIZOD 18 – ICH DWÓCH
ON – JERRY
Dzień można było uznać za udany. Transakcja sprzedaży działki nr 520 przyniesie przynajmniej kilkadziesiąt patyków, dwie godziny w centrum handlowym i 10 kupionych książek, telefon do mamy. Jerry nalał sobie gorącej wody do kubka z herbatą i rozłożył nowe gazety na stole. Kolorowe okładki pachniały świeżą farbą a gorący herbaciany płyn rozlewał się po gardle pozostawiając po sobie gładki miodowy posmak. Podobno miód działa jak prozak ale tego akurat Jerry zupełnie nie potrzebował. Po miłej, zabawnej, interesującej, sentymentalnej godzinnej rozmowie telefonicznej ze swoją byłą dziewczyną, z miłością sprzed lat dla której śpiewał piosenki i z którą dzielił dom, po rozmowie i przed spotkaniem. Oczywiście starał się nie podchodzić do tego ze zbyt wielkimi nadziejami, nic sobie nie obiecywać, niczego nie dać po sobie pokazać…. W końcu to mają być tylko interesy. Wszystkie te wskazówki znał na pamięć i stosował, pełna izolacja i ochrona, a jednak… przyjemne drżenie ciała i niepewność oczekiwania nie pozwalały mu się skupić na lekturze architektonicznych trendów. Jutro przyjeżdża Shannon…
ON – RYAN
Ryan przysypiał nad rozłożoną ofertą. Pięciokrotnie próbował przeczytać jej tekst ze zrozumieniem i pięciokrotnie się poddał. Dziwnym zdarzeniem losu gdzieś pomiędzy trzecim a czwartym akapitem pojawiało się wspomnienie ostatniego wieczoru i dźwięczny śmiech Nataszy. Od pół godziny oferta leżała więc rozłożona na stole, a Ryan zastanawiał się pod jakim pretekstem może do niej dziś zadzwonić? Dziewczyna zmyła się dość szybko, zabierając z łóżka miękki wełniany szalik, szare skarpetki w kropki, i stare wytarte dżinsy, tak szybko, że nawet nie zdążył się jej ceremonialnie zapytać o kolejne spotkanie, co w tym przypadku może nawet nie byłoby nawet ceremonialne…
Z zamyślenia wyrwał go jednak ostry dźwięk telefonu, może to właśnie…
– Jesteś tam skarbie? Tina słodkim i cieniutkim głosikiem wdarła się w życie Ryana tak jakby w ogóle z niego nie wychodziła, a w każdym razie nie była tego wyjścia świadoma. Jednym mocnym altem zachwiała jego nową konstrukcją emocjonalną i przywołała drabinę hierarchii do porządku.
– Jestem już na JFK, będę za godzinkę. Pa kotku
22.08.2018 Dama na Wsi