DOM ZUŻYTY
Mieszkając od nowa w moim nowym starym domu odkryłam nieoczywistą oczywistość. Mój dom się zużywa w przeciwieństwie do mojego dawnego pomieszkiwania w notabene tym samym starym domu.
Niegdyś, w czasach mojego dzieciństwa i dorastania ten dom się tylko ‘odnawiało’ z chęci zmiany wystroju, a nie z konieczności. Pomalowane na biało ściany pozostawały białe dopóty dopóki nikt się nie zlitował i nie przemalował je na jakiś bardziej przyjazny kolor. Nie było to jednak dyktowane koniecznością zatuszowania mniejszych i większych dziur w ścianie, odpadających płatów starej farby, czy plam z brudnych rąk. Na podłodze lakiery pozostawały niezarysowane, drzwiczki od mebli nie urywały się, a pokrowce łóżek nie zdzierały. Pozostaje pytanie, jak to możliwe, czy ten dom wtedy żył? Mieszkałam w nim ja, osiemdziesięcioletnia babcia i pięćdziesięcioletni wujek. Bezwzględnie więc tętniło w nim życie i to na trzy pulsy. Babunia, w swoich mięciutkich kapciach uważnie sunęła po lakierowanych podłogach, żeby broń Boże ich nie zarysować; wujek z mebli używał jedynie swojego tapczanu, a ja sprzątałam, choć nie było czego sprzątać. I tak dom pozostawał w hibernacji.
Dzisiaj, w tym samym domu, tętni znowu życie, na pięć pulsów, przy czym łączny wiek wszystkich mieszkańców nie przekracza wieku wcześniej wspomnianej babuni. Nieoczekiwanie, i zaskakująco dla mnie, dom zatrważająco szybko zaczął się zużywać. Po kilku latach od remontu ściany nadają się do przemalowania, podłogi do odnowienia, a drzwiczki wypadają z zawiasów. Śmiem powiedzieć więcej – ten dom żyje!
Przyszło mi zaobserwować zjawisko, którego wcześniej chyba nie byłam świadoma, dom ma duszę! Obudził się z hibernacji i oddaje nam całą swoją historię, ciepło, energię i opiekę ale w zamian wymaga opieki od nas. Chce żebyśmy czasem „podłatali” , „podczyścili” i dokonali niezbędnych napraw; „podleczyli”, po to by mógł nam służyć dalej.
Pamiętam jak moja stara drewniana chatka, w której się wychowałam, zaczęła się stopniowo walić. Najpierw dach i sufity, potem ściany.. a potem by nie przedłużać jej agonii rozebraliśmy ją na opał. Przez lata było to dla mnie przykre i traumatyczne wspomnienie utraconego dzieciństwa. Teraz jednak widzę to z innej perspektywy. Tamten dom po prostu przeżył swoje życie i odszedł. Naturalnie, jak starszy człowiek, dom umarł. Biorąc pod uwagę, że przez lata chronił i utrzymywał pod swoim kilkudziesięciu przedstawicieli naszej rodziny miał prawo się zmęczyć życiem. Najpierw była babciunia z dziadkiem teściem i siódemką dzieci, potem dzieci ich dzieci, sporadycznie małżonkowie, wnuczęta, etc…. Nasza mała bielona chatka chroniła rodzinę przed deszczem i mrozem, wojną i milicją, przed skwarem i gradem oraz wszelkim nieszczęściem przez prawie osiemdziesiąt lat. Sędziwy wiek, zarówno dla człowieka jak i domu z duszą.
A teraz mój stary nowy dom też zaczął się starzeć, razem z nami. Wybudzony po latach hibernacji żyje pełnią swojego życia co widać już po wytartych podłogach i skrzypiących zawiasach. Naszła mnie myśl żeby wycyklinować tę startą, zniszczoną tupotem małych nóżek, olejowaną podłogę. Naszła mnie myśl, żeby wymienić te od dawna niemodne już, żółtawe w barwie, kuchenne szafki.
Kiedy patrzę na współczesne trendy w designingu to nie wiem czy warto, bo to widzę uśmiechniętą panią Chodakowską pozującą na postarzanej ( równie zdartej) podłodze, to widzę retro-kuchnie w salonach meblowych, to wreszcie deski do krojenia jak wycięte żywcem z pniaków leżących w mojej stodole.
Kiedy jednak patrzę w okna-oczy mojego domu to wiem że warto i że trzeba, bo mój dom musi nam jeszcze trochę posłużyć. Wiem też, że że podłoga Pani Chodakowskiej tylko wygląda na starą, a wyposażenie retro kuchni z salonu meblowego jest zupełnie nie retro ani nie vintage tylko raczej kosmiczne.
Niech sobie celebryci mają te nowe rzeczy wyglądające jak stare, , ja wolę mieć mój stary, aczkolwiek odnowiony dom. I cieszę się, że mam tę starą a nie „postarzaną”, choć zupełnie niestylizowaną, i o zgrozo wkrótce odnowioną, podłogę. Bo wiem na pewno, że ta podłoga, tak jak i cały dom, ma duszę…
13.09.2017 Dama na Wsi