THE TOWER OF LONDON
Życie w wieży zdecydowanie nie należy do najprostszych. Nawet dla rodowodowych księżniczek, które wydawać by się mogło są do tego przystosowane genetyczne. Katie mieszkała w wieży już od paru dobrych lat, choć nie wiedzieć czemu wciąż nie zdołała się do niej przystosować. Sprawiała wręcz wrażenie, że nie ma ochoty być tam gdzie jest. Zresztą wrażenie jak najbardziej adekwatne do sytuacji i wskazane, gdyż księżniczki w bajkach z zasady mają być w wieży nieszczęśliwe. Katie wydawała się wręcz zaskoczona swoją sytuacją bytową, rozglądając się niewidzącym spojrzeniem zagubionego dziecka i nerwowo przemieszczając po ciasnym lokum, jakby szukając dodatkowego wyjścia.
Takim obrotem sprawy był wyjątkowo zniesmaczony jej osobisty czarodziej, stojący na straży ubezwłasnowolnienia. Zachodził w głowę dzień po dniu, czemu księżniczka nie potrafi zaakceptować swojej sytuacji, skoro jej los był znany od urodzenia. Księżniczki po to rodzą się księżniczkami, aby siedzieć zamknięte w wieżach, a czarodzieje po to aby ich pilnować. Im bardziej złościło go niezadowolenie księżniczki tym bardziej był dla niej okrutny. Z dnia na dzień używał coraz większego oręża swych psychicznych mocy, próbując okiełznać bunt Katie, bez rezultatu. Im więcej stosował na niej magicznych zaklęć, tym bardziej dziewczyna miotała się po ciasnym lokum szukając drogi ucieczki.
Najdziwniejsze w całej sytuacji było to, że wrota do wieży były w zasadzie zawsze otwarte, a wieża dostępna dla odwiedzających. I choć multum turystów korzystało z oficjalnego wejścia, to księżniczka z jakiegoś powodu nie umiała przez nie przejść. Och gdyby były tylko jakiś inne małe sekretne drzwiczki schowane w ścianie… och gdyby udało mi jej się spuścić z okna po długich blond warkoczach jak Roszpunce. Ale sekretnych drzwiczek nie było. Były jedne jedyne, szerokie i otwarte wrota, którymi każdego dnia można było swobodnie przechodzić.
Czarodziej wiedział dobrze, że Katie nie ucieknie od niego otwartymi drzwiami, bo po tym w końcu poznaje się księżniczki, że dają się zamknąć w otwartej wieży. Wiedział też, że księżniczki w normalnym świecie poczułyby się zagubione, bo w normalnym świecie ludzie nie wieżą przecież w bajki, czary i zaklęcia. A księżniczka była z bajki, wcześniej czy później trafiła by więc w sidła kolejnego czarodzieja, który notabene wcale nie musiałby zatrzymywać jej siłą, w każdym razie nie fizyczną.
Czarodziej był niebywale sprytnym osobnikiem. Używał zaklęć i psychicznych mocy, które działały jedynie na rodowodowe księżniczki z niecodzienną, nawet jak dla czarodzieja, wprawą. Dawał jej też coś z czym mogła się identyfikować – tożsamość i status. Tożsamość ofiary i status zniewolonej księżniczki gwarantowały Katie złudne poczucie bezpieczeństwa. W wieży dziewczyna wiedziała chociaż kim jest, na zewnątrz byłaby nikim. W wieży dostawała codzienny posiłek i kąt do spania. Osobisty strażnik dobrze wiedział jak odciąć drogę ucieczki bez zamykania drzwi.
Skąd czerpał tak niebywałą moc i umiejętności manipulowania ludzką psychiką? Niebywałe, ale był kiedyś zupełnie przeciętnym dzieciakiem. Pewnego dnia, być może będąc na spacerze, spotkał podstarzałego wędrowca z wielodniowym zarostem, który wyglądaj jak najprawdziwszy czarnoksiężnik. Starzec ten podał ciekawskiemu chłopcu flaszeczkę eliksiru dającego nadludzką moc. Od tamtej pory chłopiec zaczął próbować rozmaitych specyfików, nauczył się modyfikować ich skład i potęgować działanie. Stał się czarodziejem nad czarodziejami. Jednego jednak nie zauważył. Nie zauważył jak z dnia na dzień eliksir zaczął przejmować nad nim władzę. Opętał go bardziej, niż on był w stanie opętać swoją księżniczkę. Władza nad Katie dawała mu jeszcze złudne poczucie kontroli nad czymkolwiek i kimkolwiek, dlatego tak kurczowo trzymał się swojej księżniczki.
Czy będzie jakiś Happy End w tej bajce dla dorosłych? Nie wiem. Tower of London to w rzeczywistości jedno z wielu mieszkań w blokowisku, a Księżniczki przeważnie dostają przepustkę na wyjście do pracy i raz do roku odwiedzają krewnych. Czarodziejem zostaje w końcu każdy uzależniony i każdy przemocowiec, o ile trafi na współuzależnioną księżniczkę.
Wydawałoby się, że wystarczy wyjść przez drzwi, że rozwiązanie jest przecież oczywiste. Nie oceniajmy Katie bo nie żyjemy w londyńskiej wieży, ani nie poznaliśmy mocy czarodzieja.
Każdy z nas żyje w swojej własnej bajce…
12.08.2019 Dama na Wsi